KS Clepardia Kraków - strona nieoficjalna

Strona klubowa
Herb

Losowa galeria

Juniorzy Młodsi
Ładowanie...

Aktualności

Juniorzy przypieczętowali AWANS !!!

  • autor: Trener Kuba, 2018-10-29 20:39

KS CLEPARDIA - Przebój Wolbrom 4 : 3 (2:2)

Bramki: Robert Bieda 3x, Kamil Foltman. 

Clepardia: Pałka - Polański, Gajda, Białek, Wywiał - Janicki (70.Matysek) - Foltman, Czekaj, Dziarmaga, Szuba- Bieda (68. Krzywda)

Zapraszamy do obejrzenia skrótu spotkania, link poniżej.

https://www.youtube.com/watch?v=rcALh6qODhU&feature=autoshare


Juniorzy razili nieskutecznością, lecz pewnie wygrali !

  • autor: Trener Kuba, 2018-10-01 22:37

Słomniczanka Słomniki - KS CLEPARDIA  0 : 2 (0:1)

Bramki: samobójcza, Szuba.

Clepardia: Pałka (Poradzisz) - Sendecki (Janik), Gajda, Białek, Wywiał - Florczak - Szuba (Oliwa), Dziarmaga, Rosa, Polański - Krzywda.


Juniorzy nadal niepokonani !!!

  • autor: Trener Kuba, 2018-09-23 20:51

CLEPARDIA - Wanda 6 : 0 (5:0)

Bramki: Szuba 2x, Polański, Krzywda, Dziarmaga, Matysek.

Clepardia: Pałka (46. Poradzisz) - Leżański (50. Kozera), Gajda, Białek, Wywiał - Matysek - Florczak (50. Rosa), Dziarmaga, Polański - Krzywda (60. Janik)


Wyjazdowe zwycięstwo Juniorów !

  • autor: gumisssss, 2018-09-17 20:49

Błękitni Modlnica - KS CLEPARDIA 1 : 4 (1:3)

Bramki: Polański, Szuba, Krzywda, Kozera.

Clepardia: Pałka (Poradzisz) - Leżański (Brenkus), Gajda, Białek, Wywiał (Henslok) - Janicki - Florczak, Szuba (Czepiec), Polański, Bieda (Kozera) - Krzywda.


Udana inauguracja Juniorów !

  • autor: Trener Kuba, 2018-09-03 13:50

KS Bronowianka - KS CLEPARDIA 0 : 2 (0:0)

Bramki: Robert Bieda 75', Jakub Leżański 83'.

Clepardia: Pałka - Polański, Gajda, Białek, Wywiał (60' Czepiec) - Matysek - Szuba (55' Henslok), Florczak (81' Leżański), Janicki, Bieda - Krzywda. 


6 dzień II Obozu Piłkarskiego - Przybysławice Lato 2018!

  • autor: Trener Szymek, 2018-08-31 02:43

Dzień VI
„Mały, wielki człowiek.”
W końcu dzisiejszy dzień odespany. Jest moc ! Mam tę moc, której nie powstydziłaby się nawet Elza. Tym razem moc była po stronie trenerów. Większość chłopaków miśki nie dobudziły. I tak część ekipy nie dociera na rozruch. Parę pompek, przysiadów i w końcu siedzimy przy stole. Bo przecież jedzenie to najprzyjemniejsza rzecz z tych porannych oczywiście dla dzieci smiley. Jak zawsze nasz transporter zamówiony na 10 jest w punkt. Wyruszamy wszyscy w naszych klubowych czapeczkach, pogoda dziś najpiękniejsza ze wszystkich dni. Upał wręcz, a temperatura na orliku jak zwykle bywa wyższa aniżeli poza boiskiem. Chłopaki szczerze powiedziawszy nigdy nie widziałem ich aż tak zmęczonych. Po prostu wszystkie przygotowane ćwiczenia przez jedna jak i przez druga grupę wykonywane były w zwolnionym tempie. Widać było ogrom ciężkiej pracy włożonej od początku obozu. Dlatego po konsultacji z Małym trenerem dochodzi do wniosku że następnym razem obóz szachowy albo dla fortepianistów ( czemu pan który ma pianino to pianista a pan który ma fortepian to nie fortepianista ?) . na to pytanie naszych dwóch pianistów w drożynie nie potrafiło odpowiedzieć ja sam tego nie rozumiem, wiec to nie dla mnie. Wracając do tematu naszych zajęć zwalniamy dość mocno tempo. Więcej przerw, więcej wody. Na koniec kilka serii rzutów wolnych i rzutów karnych. Ale o tym kto wygrał dowiecie się jutro. wink  Lody rekompensują nam to zmęczenie. Szczerze powiedziawszy zacząłem się zastanawiać nad sensem popołudniowego sparingu. 
Zupa Krupnik, ziemniaki sznycel buraczki i odżyli. Ciekaw jestem na jak długo. Gonią po ogrodzie, drzewach. Goście są niesamowici po prostu. Jeszcze jakiś czas temu błagali by o więcej luzu a już gonią po cały ośrodku. Jak oni to robią? Wszyscy już nawet nie myślą o jedzeniu tylko o meczu. I zaczęło się sto pytam. Uciekłem w ogród,,, się schować i wyciszyć, ale oni są jak mróweczki. Wychodzą z każdej strony. Nie da się okryć chociaż, by na krotka chwile w samotności i ciszy. Zawsze jakieś biznesy znajda . Na sparing zostali powołani wszyscy z rocznika 2010 oraz część chłopaków z 2011. Z racji tego że w drużynie przeciwnej występowało kilku zawodników z rocznika 2009 musiałem wybrać tych, którzy w mojej opinii poradzą sobie tylko i wyłącznie i tak wybrałem:
Bartula, Kacpi, Turysta, Hugolina, Gregu, Chytry, Ciasteczko, Miki, Szymi, Misiek, Kuczi, Carlitos, Leonidas, Salah. Ta grupa rozegrała półtorej godzinny sparing z drużyna z Klimontowa. I szczerze powiedziawszy póki mieliśmy siły przez 30 minut nasi koledzy z drużyny przeciwnej nie wychodzili za swoją połowę. Rodzice przeciwników oglądających to spotkanie byli w ciężkim szoku. Ale potem z minuty na minute piękne akcje zaczęły bazować bardziej na przypadku. Było to do przewidzenia. W końcu  nasze chłopaki maja za sobą około dwóch miesięcy treningów i to w ciągu tych paru dni. To jest ogromne obciążenie dające niesamowity rozwój do przodu. Ci którzy nie byli na obozie będą musieli bardzo mocno pracować na treningach. Wygrywamy to spotkanie zasłużenie. W jakich rozmiarach nie ważne. Najbardziej mnie cieszy że wyróżniający się chłopcy z rocznika 2011 zaliczyli swoje debiuty przeciwko starszym kolegom i wyglądało to naprawdę optymistycznie. Także nieskromnie mówiąc Trener Krzysztof, który od września obejmuje właśnie ten rocznik ma przygotowany materiał do pracy prze zemnie. Na pewno jego warsztat pozwoli chłopakom wnieść się na wyższy poziom. Myślę że to będzie duży plus dla tej grupy dzieciaków. Natomiast rocznik 2009 oraz 2010 będzie przez najbliższy rok użerać się ze mną smiley chociaż po minach przy ognisku gdy chłopakom powiedziałem o tych zmianach to łezka się delikatnie zakręciła. Ewidentnie się zasmucili. Pierwszy raz na tym obozie. Szybko zapomną, ja na pewno nie smiley na podziękowania jeszcze przyjdzie czas nie dziś. Bo po tak miły wieczorze w naszej Cleosiowej Rodzinie, gdzie była pizza i kiełbaski z grilla, rozmowy przy ognisku nie ma co mówić o smutnych rzeczach. To  był jeden z milszych wieczorów dla mnie. Pokazujący że dla tych gości jestem w jakimś tam stopniu autorytetem. Niesamowite jak do tak młodych ludzi może człowiek się przywiązać. Gratuluje Wam Rodzice wspaniałych pociech, z których kiedyś na pewno będą interesującymi i fajnymi ludzmi. A przytulenie i słowa jednego z podopiecznych ze Ty trenerze jesteś super - BEZCENNE.  Ze tak małe istoty potrafią wyrazić tak niewiele a zarazem tak wiele. 
Dobrej nocy, miłego dnia. Jutro już wyruszamy do Was. Informacje dostaniecie o której co gdzie którędy i po co. Ale pewne jest ze jutro wracamy. Proszę zapamiętać nie sobota smiley Idziemy z Trenerkiem ogarnąć chłopakom zielona noc. cool co złego to nie my !!!


5 dzień II Obozu Piłkarskiego - Przybysławice Lato 2018

  • autor: Trener Szymek, 2018-08-31 02:29
Dzień V
„wyprawa na ryby…”
Witam serdecznie po dłuższej przewie. Jutro kawusia musi być w dużym kubku, bo czekają Was dwie relacje. Siła wyższa nie pozwoliła mi na napisanie relacji. Zmeczenie materiału, organizmu nie oszukamy. Co nie zmienia faktu że to co sobie zaplanowaliśmy z trenerem selekcjonerem odbyło się bez zarzutu. Standardowo wszystkie miśki wstają równo ze słoneczkiem. Aczkolwiek należy ich pochwalić bo ostatnio nawet dość pozwalają pospać. I dopiero poranna muzyka daje im sygnału wyruszenia w zajęcia, niczym chytra baba z radomia, niczym promocja na rzeczy witchen w lidlu gdzie kolejki od 7, godzine przed otwarciem. Tak wiec bramki na rozruch i śniadanie jak tylko się otwarły to poszli piecem do przodu. Mleko i platki rozsypywały się po całej jadalni. Nasz przyjaciel borys jakby tylko był na jadalni myśle ze bylby szczęśliwy z takiego obrotu sprawy i wyszedłby pojedzony z rzeczy, które czekały na podłodze. Takie głodne dzieci były. Ja nie wiem tego w domu nie ma? Nie wiem na to pytanie mi ciężko odpowiedzieć. Zastanówcie się troszkę nad tym moi drodzy. Po śniadaniu, lekkie porządki. Bo jeśli bym napisał porządki to bym delikatnie mowiac Was po prostu oszukał, a w sumie żadnego interesu w tym nie mam. Czas na wycieczke. I zasłużony odpoczynek od treningów.
Wyruszamy nad jezioro koło Staszowa miejsce „Golejów”. Miejsce petarda. Nie mogło nas spotkać nic lepszego. Plaża, plażunia. leżing, plażing, smażing. Siatkówka, piłka plażowa, zamki na piasku, skoki z pomostu do wody. Jezioro w lesie, piękne widoki. Pomyślałem że to mogło by być świetne miejsce na męski wypad z tatuśkami. Jezioro, taka wędkarska przygoda Panowie. Z rana na ryby do lasu z wieczora rybka. Wisze to wyobraźcie sobie proszę. Myślę że nasze kochane żony nie miałyby nic przeciwko temu. Wracając do tematu, bo kolejny raz daje się ponosić emocją chwili. Panowie ratownicy spoglądali tylko z politowaniem i wyglądali jakby chcieli żebyśmy już jechali na obiad. Tak więc zbieramy się na obiad bardzo głodni. Woda wyciągała z nas całe śniadanie i zupa ogórkowa wyzerowana po ostatni ruch łyżką. Po działaniach kulinarnych dzieciaki uskuteczniają wszelakie gry i zabawy co komu się podoba na całym naszym terenie.
Godzina 16 wyjeżdżamy na trening. Tam po przedpołudniowym odpoczynku i miłej regeneracji włączamy V bieg. Szybcy i wściekli przy nas to leszcze. Chłopaki zasuwają, tak wiec i my dokładamy więcej obciążeń żeby wyciągnąć z nich jak najwięcej. na koniec tradycyjnie gierki na całe boisko wymieszani w dwóch grupach. Po treningu idziemy na okoliczne boisko żeby oglądnąć druga polowe meczu o mistrzostwo IV ligi pomiędzy drożyna Klimontowianki Klimontów a Wierna Małogoszcz. Mecz zakończył się zwycięstwem drożyny gości. Po meczu wracamy na kolacje, gdzie Pani kucharka przygotowała dla nas pyszne hot dogi. A że byłem wściekły na moich podopiecznych za fatalne zachowanie na ośrodku i nie wykonywanie polecen trenera krzyska ( w sumie ja tez go zlewam i nie słucham). Dzieciaki przestraszone i delikatnie zmęczone legendarnym krzesełkiem nawet nie dyskutują że nie lubią jeść hot dogów bo z tego co słyszałem to nie wszyscy lubili. Wieczorem nie było zajęć. Było gruntowne prawie ze remonty budowlane. Porządki porządki porządki. Także jak znajdziecie nie swoje rzeczy w torbach dzieci to jakoś zaradzimy na treningach. Podam kto z kim był w pokoju i jakoś te rzeczy odnajdziemy. Zaznaczam ze mówiłem że trzeba się z tym liczyć. Przykład dziś dostałem wiadomość od jednej Mamusi że synuś by na rozruchu w nie swoich spodniach. Także u nas Project X jest na porządku dziennym smiley 
Piłkarskie jaja:
- da mi trener troszkę mojego hajsika bo mi się skończył.
- Trener Sz. - Masz dziewczynę ? Cleosia Kid – no jasne. Nawet narzeczona. W sumie to można powiedzieć ze zonę.  Sz. A jak ma na imię? CK- Amelka. A całowałeś się już z nią? No pewnie… po czym w trakcie rozmowy dopowiada jego przyajciel. CK2- Czasem Amelka zawraca gitare ale jest ok. 
Podczas rozmowy w tym samym gronie. CK- My ostatnio się kłóciliśmy nawet o jedna zonę.
CK- Trenerze czy Ronaldo ma 33 lata? SZ- Tak. CK- Ahaaaa a moja mama ma więcej.
CK – wysrałeś się już ? CK2- no. CK- ja też tak szybko robie.
 
Pozdrawiam Szymi & Mały

4 dzień II Obozu Piłkarskiego - Przybysławice Lato 2018!

  • autor: Trener Szymek, 2018-08-29 04:37
Dzień IV
„ człowiek nie robot, ale dzieci owszem „
Witam Was cieplutko. Relacja z dnia poprzedniego z delikatnym opóźnieniem. Musicie odpalić czajnik na druga kawusie. Nie dałem rady. Padłem i nic nie pomogło. Zniszczyli nas. Goście są nie do zatrzymania. Kawa, której nie lubię nawet nie pomaga. A oni przecież jej w ogóle nie piją. Chyba… nie mają czasu na odpoczynek a i tak im mało. Mogłem wybrać obóz szachowy, karciany, informatyczny. Cokolwiek innego. Oni by tylko gonili, grali w piłkę, unihokeja. Wszystko byle gonić.
RRRRROOOOOBBBBBOOOOOTTTTTTYYYYY !!
Dzień zaczynamy jak zawsze od pobudki naszą obozową piosenką. „Hej miśki czas wstać” bo tak nazywa się ta nuta codziennie rano nas budzi. A mnie zaczyna już grzać po dwóch jej nutkach. A te małe robociki tylko ją usłyszą i jazda z pompą. Jakby nie mogli podejść i poprosić Trenera koordynatora od szkolenia trenera Krzyśka o dłuższy sen. Tak do 10 wystarczy kochany Trenerze. Może jutro hm ? jak wspominałem krótki rozruch, bo prowadziłem go ja. Bo po co się przemęczać od rana. Podczas rozruchu towarzyszył nam nasz psi przyjaciel Borys, który by tylko leżał i chciał być głaskany. Ja odpuściłbym sobie głaskanie chyba że przez moją cudowną żonę, która z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. (co zrobiłem teraz robotę to moje). Po rozruchu 8.30 śniadanie. 3 rodzaje płatków znikały w mig. Panie nie nadarzały z donoszeniem czekoladowych słodkości. Po posiłku szybkie sprzątanie pokoi o dziwo w większości przypadków wypadło bardzo pozytywnie. Byłem naprawdę pod wrażeniem większości, bo przecież nie można mieć wszystkiego i nie można mieć wszystkich pokoi ogarniętych. Wyjazd na trening jak zawsze o godzinie 10. Zajęcia zaczynamy troszkę wcześniej co by nadrobić jednostkę z deszczowego dnia. Pogoda od początku tygodnia cudowna. Idealna do trenowania. Po zajęciach wracamy do domku z myślą że robociki się wyczerpały… taaaaaaaaaaa na pewno. Miniony nie zatrzymywały się dalej na naszym przepięknym ogrodzie. Część grupy uskuteczniała rozgrywki turniejowe w Fife na konsoli. I tam pewniakiem do wygrania całych mistrzostw o puchar Myszka Miki okazał się niespodziewanie – JA smiley a co niech znają moi podopieczni miejsce w szeregu a co im będę odpuszczał. Nie ma !! Obiad jak zawsze o 14. Pomidorowa z makaronem wjechała jak złoto. Puste talerze. Drugie danie to już milion pytań. Trenerze… Musze to jeść? Ja tego nie lubie. Mogę Zjeść tylko kasze? To są pulpety ? ojeeeeejku, ale się najedliśmy. Nie wiem czy w obecnym stanie poobiednim, bym chyba słynnego świątecznego serniczka nawet nie zmieścił. Na deser kisiel nazwany przez podopiecznych slajmem. Wyobraźnia nie zna granic.
O godzinie 16 wyruszamy razem na kolejne zajęcia. Część grupy małe gry treningowe natomiast reszta sparing z drużyną Klimontowianki Klimontów. Chłopcy w składzie:
Bliżniaki, Pudełko, Sikorka, Jerzyk, Hugolina, Gregu, Chytry, Ciasteczko, Jaroszek, Kacpi, Turysta, Oski.
Od samego początku widać było strach w oczach standardowo gdy gramy przeciwko starszym ekipom. Co prawda ta była starsza jak nigdy. Byki wychowane na mleku matki chyba co najmniej do piątego roku życia przepychali nasze najedzone kruszynki bez jakiś wielkich pokładów energii. Roczniki 2007, 2008, 2009. Rozniosły nas w iment. Co nie zmienia faktu że jestem zadowolony mimo wszystko z postawy. Zagryźli chłopcy zęby i próbowali. Próbowali się przepychać, tworzyć akcje. nie zniechęcili się a to tylko zaprocentuje. Mimo naszej porażki 20-7 możecie się śmiać jasne Wasze prawo. Ale strzelić starszym 7 bramek… a radość chłopaków po każdej strzelonej bramce napawała mnie ogromnym optymizmem. Bo ja ich tego nauczyłem. Cieszyć się z każdej bramki. A po meczu chłopaki odśpiewują na środku boiska „TAK SIĘ BAWI TAK SIĘ BAWI CLEPARDIA”. Bo tak się bawi. Niech się uczą Ci starsi. Za rok ich pykniemy. Mimo wszystko podziękowaliśmy trenerowi Karolowi że miał ochotę zagrać przeciwko młodszej drużynie. Po przegranym meczu zachowujemy się troszkę jak pokłócone kobiety ze swoimi cudownymi ukochanymi partnerami. Tak moje drogie panie SHOPPING. 
Paczka prażynek i od razu nam lepiej. Na kolacji racuchy w ilości … nie udało mi się zliczyć za szybko wszamali i nie nadarzyłem. Wieczorne kontynuowanie turnieju w fife a reszta grupy unihokej, który stał druga z najbardziej ulubionych dyscyplin zaraz po piłce nożnej. Musieliśmy ich siłą wygonić do pokoju pod pretekstem że byli za głośno, bo inaczej byśmy sobie nie poradzili. Kolejny już IV dzień kończymy mega aktywnie spędzony dzień. Kolejne wspomnienia, kolejny etap rozwoju fizycznego uważam zakończony pozytywnie. Dzieci zasypiają bez żadnych smuteczków, płaczów tzn że fajnie się zaaklimatyzowali i zżyli ze sobą. Pojawiły się nowe przyjaźnię, które mam nadzieję będą trwały długo po zakończeniu naszego obozu. Buziaki miłego dnia życzę wink

3 dzień II Obozu Piłkarskiego - Przybysławice Lato 2018!

  • autor: Trener Szymek, 2018-08-28 03:00
Dzień III
„...”
 
Witam Was serdecznie. W tym momencie proszę szeroko uśmiechnąć się jeśli to czytacie i wypić moje zdrowie przy kawce, bo dla Was moi drodzy zarywam tę błogą cudowną i piękną ciszę i robię te relacje. Dzieci szczęśliwe to żeby Wam nie było przykro to chociaż tyle radości miejcie do kawki, bo cóż możecie robić bez swoich pociech. W domku pewnie smutek, nostalgia, zapewne nudzi już Was cisza w domu. Dzień w pracy już nie będzie taki sam za tydzień (przypominam że trzeba by przed pracą rzucić miśków do szkółki). No i fajnie, żyjmy chwilą z całych sił.
Trener Krzysztof budzi dzieciaki na poranny rozruch muzyczką. Pomyślałbym  że całkiem fajnie, miło i niezły pomysł. Myślicie pewnie co ten Mytych tu rzuca ironią, pewnie zazdrości fajnego pomysłu „Małemu” i się teraz unosi. Ale jakby Wam Wasz  (trudno go w tym momencie nazwać partnerem) postawił głośnik pod drzwiami to nie miałoby to nic z przyjemną pobudką. Ja bym się zgodził żeby dzieci pospały dłużej. Ja bym się ogólnie zgodził na wszystko tylko problem w tym że trener Krzysio (wezmę mu miło napisze bo będzie chodził potem naburmuszony jak indor) się nie chce zgodzić. Dobra koniec żartów przejdźmy do sedna sprawy. Leże dalej mówię nie wstaje. Niech rzeźbi chłopaków, ale myślę sobie, nie no szarpnę się. Rodzice stwierdzą że jednak dzieciaki maja „petarda” trenera. Tak, wiec zerwałem się momentalnie z łóżka, złapałem za telefon i cyklem fotę z mojego okna jak Piłkarze z Trenerem Krzysiem uskuteczniali poranny rozruch. Czułem się spełniony.
Zadowolony ze swojej roboty jak i Trenera Krzysztofa schodzimy z dzieciakami na śniadanie. Mleko jak zwykle wygrywa. Pewne standardy się nie zmieniają. Aczkolwiek, niektóre indywidualności stawiają na płatki solo. Bankowo jakiś nielegalny prowiant musiał być w pokojach skonsumowany przed śniadaniem, bo nie chce mi się wierzyć że do 14 wytrzymują bez obiadu. I nie wiedząc jak to możliwe ani jednego słowa później że głodni, ale kwestia obiadu jeszcze przed nami.
Czas na trening. Autokar punktualnie godzina 10. Dojeżdżamy w 15 min do naszej bazy treningowej w Klimontowie. Przydzielony podział grup i zaczynamy. Każda grupa swoim planem nauczania, która została nakreślona na czas obozu. Pogoda piękna idealna do treningu. Chłodny wiatr nie daje nam odczuć przyjemnie grzejącego słoneczka. Zajęcia odbywają się z naprawdę ogromnym zaangażowaniem chłopaków. Nie wiem co było w mleku, ale zasuwali jak nigdy. Widać wzięli sobie do serducha że mogą naprawdę wiele się nauczyć podczas zgrupowania przyszłych kadrowiczów Reprezentacji Polski, której Trenerami będą jeśli mnie Trener Krzysiek oczywiście weźmie do sztabu szkoleniowego. AVE My cool dobrze że nie biją za marzenia. Po treningu udajemy się spacerkiem przez klimontowski rynek na lody. Dzięki hojności przyszłego Pana Selekcjonera dostajemy po lodzie za ca friko. Radość niesamowita. Trener Krzysiek to jest gość słyszało się na ławkach na niewielkim kameralnym rynku. Wracamy wszyscy na ośrodek zadowoleni, zmęczeni ?? chyba nie zmęczeni bo na 45 min przed obiadem bawimy się na naszym pięknym ośrodku. Tzw. Misz masz był strzałem w dziesiątkę. Każdy wybierał sobie co mu najbardziej odpowiadało. Jedni wybrali plac zabaw, siatko nogę, gry na małe bramki, huśtawki, zabawy z naszym przyjacielem Wilczurem „Borysem”, czy wchodzeniem na jabłoń żeby zerwać sobie parę jabłek. Tak Rodzice pozwoliłem na to. Każdy z nas to kiedyś robił i to bez nadzoru rodziców i tak proste rzeczy zawsze dawały najlepsze wspomnienia i moc pozytywnych emocji. 
Obiad złożony jak to jeden z podopiecznych stwierdził z zupy warzywowej z ziemniakami , natomiast na drugie każdy mógł sobie wybrać kopytka z sosem i mięskiem lub na słodko z serkiem i cukrem. Na deser czekał na nas budyń waniliowy. 
O 16 udaliśmy się na drugie zajęcia treningowe. Znów zaangażowanie chłopaków było naprawdę szczerze na wysokim poziomie mimo że do południowe zajęcia były na wysokiej intensywności. To miłe i bardzo cieszy nasze oko że to co robimy z dzieciakami co proponujemy jest odbierane pozytywnie przez całą grupę, bo przecież absolutnie nie zmuszamy ani nie krzyczymy na nikogo absolutnie nigdy w życiu . Po treningu mały shopping, jedna z ważniejszych wypraw na obozie. Musze pochwalić chłopaków, bo każdy sam sobie poradził z ogarnianiem pieniążków w sklepie co nie raz nie dwa bywało sporym problemem. Mało tego z niewiadomej przyczyny dostaliśmy nawet po lizaku z Trenerem. Mała rzecz a ile nam dała radości że tak mała istota potrafi bezinteresownie, bo później nie miał w tym interesu, sprawić nam taki drobiazg mając przy sobie tylko 6 zł i kupując sobie przy tym batonika. Mądre chłopaki z tych naszych Piłkarzy będą, tego jesteśmy pewni. Zaplusował gość i tyle wink
Kolacja to istne szaleństwo. Burgery burgery burgery !! pyszne, domowej roboty, własnoręcznie robione mięsko z wołowiny zdrowe BURGERY ! biorąc pod uwagę że Trener Szymon zjadł dwie sztuki słownie mówiąc dwie sztuki. W porównaniu do najmniejszych i najdrobniejszych piłkarzy z rocznika 2011, którzy takiej samej wielkości również zjedli po dwa było dość zaskakującym wydarzeniem nie pojętym. Ja się pytam gdzie jest sprawiedliwość, przecież ja wcale dużo nie jem… wiem co pomyśleliście, i mówię Wam uspokójcie się to nie przez to smiley 
Wieczorem 30 minut na powietrzu bo już dość wcześnie robi się ciemno. A po zabawach Impreza !! chłopaki wykapani. Co po niektórzy skupili się dość mocno na fryzurach i prowiancie, ale to fajne że znają się i wiedzą jak przygotować. Każdy piłkarz potrafi się bawić. Wielu chłopaków już naprawdę bardzo zmęczonych, ale dali radę. Troszkę się pobujali, a niektórzy wręcz szaleju się najedli. Jem jutro to co oni skoro mają tyle energii, bo my z trenerem Krzyśkiem wysiadamy. Co nie znaczy że odpuścimy. Dla tych małych istot warto ! dodałbym kosmitów warto! Dla ich radości, uśmiechu, ich żartów, fochów, rozwoju. Tego się nie da porównać z niczym materialnym, na żadnym końcu świata. Są fantastyczni mimo że czasem tracimy cierpliwość i brakuje nam słów co do zachowania, ale… Kto z nas kiedyś taki nie był ? Kocham jak swoje.
Ps. Czas skończyć poważny artykuł. Przechodzimy do sekcji „ Piłkarskie jaja” do tekstów, które zapamiętaliśmy z dzisiaj Waszych pociech. Dobrze że w tym momencie kawa już wystygła. To nie poparzycie się.
1. - eeeeej grajmy o złote majtki.
- złote majtki są moje.
2.  – to jest zupa warzywowa.
3. -  chłopaki trener Szymon udaje że śpi, ale wiecie starość nie radość, w końcu musiał nadejść ten czas.
4. sytuacja taka: wychodzi na nasze piętro jeden z piłkarzy po czym od razu schodzi do nas na jadalnie z pytaniem. Trenerzy a co my teraz będziemy robić bo zdarzyło mi się już zapomnieć
5. ej ej ej idzie Szymon.
6. piłkarz do pani kelnerki: jest pani bardzo ładna, przyjdzie pani na imprezę.
 
Zakładamy kabaret. Dobrej nocy. Miłego dnia dla Was, dla nas też będzie miły smileysmileysmiley
 
Szymi & Mały

2 dzień II Obozu Piłkarskiego - Przybysławice Lato 2018!

  • autor: Trener Szymek, 2018-08-27 02:43
Dzień II
„Nie Drażnij Lwa/Lwów”
Trenerzy nie wyspani. Trenerzy już zmęczeni. Trenerzy nie mają siły. Trenerzy oczy spuchnięte… bynajmniej nie po tym o czym przed chwilą pomyśleliście. Tak owszem mamy podobne myśli, ale cóż. Ciężki poranek tak jak przewidywaliśmy zresztą, zgotowali nam Wasze urocze i grzeczne misie. 5:50?????@#$@%^&^%^#$%^^&**(&*IKJFBSFTWB$%$#B Tak naprawdę… Skandal !! no, ale cóż z radością wstaliśmy na lekki rozruch. Spacer po pięknym ogrodzie, z pytaniami typu a po co idziemy jak pada? A czemu nie idziemy jeść? A kiedy gramy w piłkę? A ja się pytam czemu 5:50 XD. Czas na jedzenie. I jak co roku mleko i płatki wygrywają z szyneczka i parówkami ?????? dlaczego ? od rana wiele rzeczy nie rozumiem. O dziwo nie było jakiś większych problemów z zapakowaniem swoich walizek bo po śniadaniu pojechaliśmy prosto z naszymi walizkami na trening. Zaczynamy naszą zabawę. Pogoda nas nie rozpieszcza. Pada deszcz, ale na nasze szczęście jest w miarę ciepło. Już widzę jak niektórzy z Was kochani Rodzice drogie Mamusie zwłaszcza, ubolewacie że Was tu nie ma żeby zabrać syna z tej okropnej pogody. Sasasa w końcu możemy sobie pozwolić na więcej i w zasadzie wyszło wszystko ekstra. Chłopaki mega szczęśliwi, bo stwierdzili że byli jak prawdziwi piłkarze, którzy nie boją się żadnej pogody. To nas tylko umocniło w tym że dobrze zaczynamy piłkarską zabawę. 
Wnosimy walizki na nasze pokoju. Tzn. ja wnoszę, muszę to dość mocno zaakcentować. Jestem w tym naprawdę dobry. Trener Krzysztof nie musiał pomagać, a po co? Bo duży może przecież więcej, jasna sprawa. Czas na obiad. Jemy posiłek złożony z rosołku oraz schabowego, opiekane ziemniaczki i ukochana przez większą część grupy SURÓWKA. Parę osób myślę że całkiem śmiało może powiedzieć że trener Sz.M. jest straszny smiley zjedli uwierzcie mi ze więcej lub mniej ale zjedli. Jeden powybierał kukurydze, drugi potrzebował dorzucić ketchupu do surówki, kolejny myślał że pod ziemniakami nie zauważę, następny potrzebował pół dzbanka herbaty ale dali rade. Trener Krzysztof zauważył że dziwnym trafem w jednym momencie potrzebowało około 10 osób do ubikacji. Przypadek? Nie sądze… Większych kombinacji chyba nie było. Chwila odpoczynku, chłopcy dostali telefony. Wszystkie kontakty w całym ośrodku pozajmowane. Zużycie energii momentalnie wzrosło… radość z działających telefonów, radość że Was Rodziców mogli usłyszeć. No i oczywiście gieeeereeeeeczki.  Tiaaaaa oni i regeneracja trzeba by przywiązać do łóżka wink 
po deserze mieliśmy zrobić kolejną druga jednostkę treningową, ale trenerzy bojąc się późniejszej akcji- reakcji i nie potrzebnych telefonów od Mamusiek, bo przecież można porozmawiać o milszych rzeczach, a nie na nas krzyczeć, stawiamy na zajęcia na ośrodku. Mówiąc skromnie nasza kreatywność jest na dość wysokim poziomie dlatego dzielimy grupę na 3 zespoły. Jeden zespół miał zajęcia ruchowe z trenerem Szymonem. Zajęcia z unihokeja dla niektórych były pierwszymi takimi w życiu, ale bardzo pozytywnie odebranymi. Zastanawiam się nad dodatkową sekcja w Clepardii, bo naprawdę świetnie to wyglądało. Najpierw ćwiczenia, slalomy, strzały a na końcu mecze 3x3. Natomiast dwa pozostałe zespoły chyba leżały tak mi się wydaje aczkolwiek trener Krzysiek zarzeka się że jedni mieli zajęcia plastyczne, a drudzy gry karciane i planszowe (mam tylko nadzieję że ogolili z kasiory trenerka). Na plastyce tworzyli swoje wizytówki na drzwi. A karciarze sami wiecie smiley Po 45 minutach była rotacja, także  każdy z zespołów był przez ten czas uczestnikiem tych jakże fenomenalnych zajęć. wink
Naleśnikami z dżemem bądź kto wolał apetycznie wyglądające kanapeczki kończymy temat gastronomii. Wieczorne kino na rzutniku w naszej salce i baja, która zainteresowała każdego z chłopaków. Takiej ciszy jeszcze nie było na tym obozie. Myślę również że temat smuteczków również zanikł przynajmniej w dniu dzisiejszym, bo wszyscy bez wyjątku bardzo ładnie poszli spać. Mało tego. Co po niektórzy poprosili o wcześniejsze wyjście z filmu usprawiedliwiając się że chcą się już położyć. I rzeczywiście tak było. Coś wspaniałego, błoga cisza. Wiec i czas na błogi sen… Bele jak najdłużej, bo jutro nie ma przebacz. Budzimy się mam nadzieję nie wcześniej niż  o 7.45 i bierzemy się do mocnej pracy. 
Ps. Mam wrażenie że nowo poznane przez chłopców ćwiczenie dyscyplinarne o nazwie „krzesełko”  zadziałało. Polecam na przyszłość cool
Ps2 Trener Krzysztof właśnie mi wypomniał uwaga nie będę tak dokładnie cytował
„ taaaa a ja … nosiłem przecież u ojca dyrektora”
 
Ze sportowym pozdrowieniem Szymi & Mały

Archiwum aktualności


Mini-Chat

Wyszukiwarka

Reklama